Polecam...
Okładka - Chłodnia
Chłodnia

Różności

Konferencja

Powrót

Połowa marca 2002 roku. Warszawa. "Konferencja Młodzieży i Nauczycieli z Warszawy, małych miasteczek i wsi". Taka poważna impreza organizowana przez młodych ludzi. Głównie studentów i licealistów mających jakiś kontakt z Liceum im. Stefana Batorego. W ciągu czterodniowego programu znalazło się miejsce również dla Romka. Poproszono Go o poprowadzenie "wieczoru różności" o tematyce "Osoby niepełnosprawne". Zaczęliśmy się z Romkiem zastanawiać jak dotrzeć do ludzi, jak ich zaciekawić, jak nie znudzić. Aby obudzić w nich zainteresowanie. wymyśliliśmy trzy atrakcje: tor przeszkód, przedstawienie i film. Na czym to wszystko miało polegać? Otóż cały program miał trwać około jednej godziny. W tym czasie musieliśmy się zmieścić z tymi trzema rzeczami i oczywiście z pogawędką na temat. Tak dla Romana, jak i dla mnie było to coś nowego. Nigdy nie mieliśmy okazji organizować takiego "naukowego" przedsięwzięcia. Po długich dyskusjach ustaliliśmy z Romkiem następujący harmonogram. Tor przeszkód miał być na wejściu, potem pogadanka, przedstawienie, pogadanka, film, pogadanka i zakończenie. Im bliżej było do konferencji tym dosadniej przekonywaliśmy się jak ciężko będzie to wszystko zrealizować. Na całe szczęście jedyną rzeczą jaka nam się nie udała, to było nakręcenie filmu o podejściu osób pełnosprawnych do osób niepełnosprawnych.
Ale przejdźmy do wieczoru. Na nasz wieczór miało zostać wylosowanych około 30 osób. Niestety z powodu mniejszej ilości przyjezdnych zostało do nas przysłanych około połowy. Jak potem się okazało dobrze, bo z 30 mielibyśmy małe problemy. I tak przygotowaliśmy dla przychodzących "niespodziankę". Tą niespodzianką był oczywiście tor przeszkód. Pewnie się dziwicie co to za niespodzianka, tor przeszkód. Otóż niespodzianka, bo nie wiedzieli co ich czeka, bo tor był ustawiony w zasłoniętym korytarzu i musieli go przejść z zawiązanymi oczyma i ... białą laską w ręku. Jakież było zaciekawienie ludzi przechodzących obok naszego korytarza. Czegoż to oni nie robili próbując spojrzeć za zasłonę? Nasze przesłanie było takie, aby ludzie poczuli się w roli niewidomych. Na ich drodze stały dwie skrzynie ustawione w formie schodków (w górę dwa, w dół duży jeden), następnie stół pełniący rolę blokady (trzeba było ominąć), a za stołem na ziemi ułożone 4 dziesięcioosobowe namioty wojskowe. Taka "miękka" ziemia. Ileż było krzyków w trakcie przechodzenia. Trudno to opisać. Różne były podejścia. Jedni starali się te przeszkody omijać bokiem, nie przechodząc przez nie, inni przy każdej przeszkodzie mówili "przepraszam", itd. Wszyscy po przejściu do sali starali się zobaczyć przez co tak w rzeczywistości przeszli. Byli bardzo zdziwieni, że ten tor był tak krótki. Ale co ja będę pisał co ludzie czuli. Sami to napisali:

"Czułam się tak, jakby ten korytarz był wielokrotnie dłuższy niż w rzeczywistość. Na początku miałam wrażenie, że ktoś idzie przede mną i zaraz go uderzę. Najtrudniej było po tych namiotach. Jeszcze krzyki były mocno dekoncentrujące."

"1. Przede wszystkim strach i obawa, że się "wyrżnę" 2. Brak zdecydowania, kogo słuchać - prawo czy lewo? 3. Strasznie ciemno! 4. "Ciemność, widzę ciemność""

"Wchodziłam na salę jako pierwsza, więc nie widziałam wcześniej laski i nie mogłam sobie wyobrazić , co czeka mnie na sali. Zawiązano mi oczy - byłam zaskoczona. Nie wiedziałam co mnie będzie czekało na sali. Słyszałam jedynie głosy wewnątrz. Podano mi laskę - domyśliłam się, że mam udawać osobę niewidomą. Wpadłam zaraz na coś co przypominało stół, próbowałam go ominąć, ale ktoś stał mi na drodze. Przeprosiłam te osobę, ale ta nie chciała zejść mi z drogi. Jakoś ją ominęłam, potem trafiłam na coś miękkiego - myślałam że to ludzie... Przeszłam przez nich!"

"Bałam się, że chodząc po miękkim profanuje czyjeś zwłoki. Było ciemno i strasznie, prawie jak u mnie w piwnicy, tylko że tam jeszcze brzydko pachnie."

"Myślałam, czy to długi tor przeszkód. Byłam trochę zdenerwowana, bo nie widziałam co mnie dalej czeka. Obawiałam się, że coś mi się stanie."

"Najbardziej przeraziła mnie laska, dotąd widziałam ją tylko z boku, nigdy nie trzymałam w ręku. Na chwilę stałam się niewidomą, zwłaszcza dzięki niej, nie poprzez opasce na oczach. Przepaska przypominała zabawy w ciuciubabkę, laska rzeczywistość obok mnie."

"Podczas przechodzenia z zasłoniętymi oczami przez tor przeszkód było bardzo ciekawie, ale i strasznie. Nie za bardo wiedziałam co się ze mną dzieje, ale ogólnie było bardzo zabawnie i ekscytująco."

"Podczas przechodzenia przez tor przeszkód było trochę dziwnie. Nigdy jeszcze nie doznałam tak dziwnego uczucia. W jednej chwili uświadomiłam sobie jak czuje się niewidoma osoba."

"Czułam się dziwnie. Miałam, ba, wcieliłam się na chwilę w niewidomego i nie było to zbyt łatwe. Bycie niewidomym jest rzeczą trudną. Podziwiam niewidomych, którzy doskonale sobie z tym radzą i są szczęśliwi mimo wszystko."

"Jak się mianowicie czułem? Ano czułem się dość normalnie (nie pierwszy raz chodziłem w ciemnościach), a że jakieś zwłoki, czy cokolwiek bądź innego? Zabawa więc jak w lunaparku."

"To było dość dziwne uczucie. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. W sumie miałam wrażenie, że ktoś się ze mnie śmieje jak szłam. A później jak usłyszałam te głosy to było dość niesamowite. Nie wiedziałam jak się zachować, ale dobrze wybrałam... ;-)."

"Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę, w oddali głos - no to idę - tam musi być jakaś cywilizacja - myślę sobie. Najpierw wyczułem schody - ominąłem je idąc wzdłuż ściany - potem ławka i jakieś ciała - fajnie."

Jak widać, udało nam się ich zainteresować. Powyższe wypowiedzi zostały później scharakteryzowane przez studentkę psychologii.


Kiedy wszyscy już weszli i opisali swoje wrażenia, przyszedł czas na Romana. Roman rozpoczął pogawędkę na temat sposobu postępowania osób pełnosprawnych w stosunku do osób niepełnosprawnych. O tym, jak ważne jest podejście i o tym jak duże znaczenie ma zasada: "NAJPIERW ZAPYTAJ" To osoba niepełnosprawna, jako najbardziej zainteresowana wie, jakiej pomocy jej potrzeba. A wtedy kiedy staramy się takim osobom pomagać niejako na siłę, bardzo łatwo możemy spowodować jakąś "katastrofę". Niestety niewiele potrzeba, aby takiej osobie zrobić krzywdę przy nieudolnej pomocy. Równie dobrze może być to wywrócenie z wózka inwalidzkiego, jak i wiele innych sytuacji, których można by uniknąć zadając pytanie "Jak pomóc?"
Po takiej pogawędce i pokazówce (Roman pokazał jak prowadzić osobę niewidomą), przyszedł czas na spektakl, pt.: "Szum właściwy". Przedstawienie to zostało zaprezentowane przez kółko teatralne z jednego liceów warszawskich. Prezentowało grupę dzieci z różnymi emocjami, takimi jak strach, zdenerwowanie, duma, itp. A żeby nie było to proste, publiczność została podzielona na 3 grupy: pierwszą pełnosprawną, drugą osób niewidomych i trzecia osób głuchoniemych. Zostały do tego celu użyte opaski na oczy i specjalne nauszniki wyciszające odgłosy. Przedstawienie na celu miało to, aby osoby będące uświadomiły sobie, że to samo w taki sam sposób odbiera się za pomocą różnych zmysłów, i że osoba nie posiadająca któregoś z nich, wcale nie jest upośledzona. Oczywiście po spektaklu znowu widzowie zostali poproszeni o przedstawienie swoich wrażeń. Po wysłuchaniu uwag, aktorzy opisali swoje wrażenia i tak:

"Grałam małą dziewczynkę w scence "Szum właściwy". Myślę, że było to ważne i znaczące doświadczenie dla mnie jako aktora, bo dowiedziałam się jak ludzie odbierają to co robimy. Nigdy wcześniej nie słyszeliśmy opinii widzów (przynajmniej tak dokładnych). Poza tym była to zupełnie inna sytuacja. Teraz już wiem, że jednak pomimo tego czy ktoś jedynie słucha czy widzi ma podobne odczucia. To bardzo podnosi na duchu i dodaje pewności. Żałuje tylko, że nie miałam okazji być po drugiej stronie czyli na widowni i przejść tor przeszkód."

"Granie scenki "Szum właściwy" w "Wieczorze Różności" dostarczyło mi nowych wrażeń i wzbogaciło mnie w kolejne doświadczenie. Wiele razy grałam tę scenkę, jednak pierwszy raz, kiedy zapoznałam się z odczuciami i wrażeniami odbiorców. Podobał mi się także sposób prowadzenia zajęć, ponieważ był on pomysłowy i otwarty. Są to jedne z najciekawszych zajęć jakie widziałam na Konferencji (jak do tej pory)."

"Było to bardzo ciekawe doświadczenie. Jako osoba grająca na scenie, ciekawa byłam reakcji i odczuć publiczności. Mam wrażenie, że jak się coś, np. tylko widzi, to można zauważyć wiele rzeczy, na które nie zwróciłoby się uwagi . Poza tym, wiele wartościowych wskazówek. Było super."

Po części dotyczącej przedstawienia, przyszła kolej na to, aby uświadomić młodym ludziom, że osoby niepełnosprawne, są w stanie zupełnie normalnie funkcjonować w obecnym świecie. Roman pokazał młodym ludziom maszynę do pisania dla osób niewidomych, rozdał tabliczki z alfabetem Breila, zagrał kilka piosenek, a także opowiedział o swoim komputerze, o pisaniu maili, tworzeniu stron internetowych". Słuchacze byli bardzo zasłuchani i zainteresowani tym co Roman mówił.
Na koniec poprosiliśmy młodych ludzi o napisanie w paru zdaniach swoich wrażeń po spotkaniu co z chęcią uczynili. Oczywiście na zakończenie wymusili na Romku zagranie kilku piosenek. Jak to mówili "nie wyjdziemy dopóki Pan nie zagra". Roman uległ i oczywiście zagrał. Poniżej przedstawiamy to co ludzie zapisali na kartkach:

"Było to dla mnie nowe i bardzo ciekawe doświadczenie, wreszcie ktoś otwarcie porozmawiał o niewidomych, wyjaśnił pewne sprawy, o których ja mogłem sądzić zupełnie co innego. Uważam, że był to świetny pomysł, bardzo mi się spodobał. Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. Myślę, że to zmieni moje podejście do problemu niewidomych."

"Uważam, że dzisiejszy wieczór był udany. Cieszę się, że otrzymałam lekcje pt. jak najskuteczniej pomóc osobie niewidomej". Od tej pory będę wiedziała jak zachować się w obecności niewidomego, np. na ulicy. To co dzisiaj zobaczyłam postaram się wykorzystać w życiu codziennym."

"To było bardzo pouczające. Zawsze myślałam, że bycie niewidomym to najgorsze co może człowieka spotkać, a Pan Roman pokazał, że to nie takie straszne. Sama mam wadę wzroku i gdy zdejmuje szkła kontaktowe czuję się bardzo zagubiona. Jednak tu zobaczyłam, że ze wszystkim można dać sobie radę, a nawet świetnie grać na gitarze! Dziękuję!"

"Impreza jest bardzo dobrze zorganizowana, wykłady i dyskusje ciekawe, choć niekiedy mało zrozumiałe, dużo uwagi poświęca się tematowi konferencji, czyli konfliktowi pokoleń. Ciekawą rzeczą są spotkania ze znajomymi ludźmi, jak Zbigniew Hołdys, które pozwalają na posłuchanie znanych osób i pewna ich ocenę. Dzisiejsze spotkanie jest najciekawsze i najprzyjemniejsze (serio!), bo łączy w sobie zabawę oraz możliwość obcowania z ludźmi, którzy wydają się mniej sprawnymi, ale mniej sprawnymi nie są. Mam wrażenie, że potrafią dostrzec więcej dobrych rzeczy i przyjemności w życiu."

"Po pierwsze, to spotkanie nauczyło mnie bardzo wiele. Początkowo jak weszłam do tej sali miałam mieszane uczucia co do zabawy. Po kilkunastu minutach zdałam sobie sprawę, że dobrze trafiłam i nie żałuję tego. Uświadomiłam sobie, co mogę zrobić dla osoby niewidomej. Dowiedziałam się co czuje taka osoba i jak jej mogę pomóc."

"Bardzo się cieszę, że trafiłam właśnie do tej grupy (różowej) ponieważ dzisiejsze spotkanie było bardzo ciekawym i interesującym doświadczeniem. Uzmysłowiłam sobie choć troszkę jak czuje się człowiek pozbawiony jakiegoś zmysłu, w tym przypadku wzroku. Zdobyłam też cenne informacje jak zachować się w sytuacji, jak pomóc niewidomemu. Jestem naprawdę pod wrażeniem postawy Pana. Bardzo się cieszę, że mogłam uczestniczyć w takim spotkaniu."

"Fantastyczna sprawa. Wreszcie naprawdę zrozumiałem ludzi niewidomych."

"Dowiedziałem się czegoś o osobach niewidomych. Szczerze mówiąc (pisząc) o takich rzeczach jak pomoc im "wiedziałem" intuicyjnie. Tor przeszkód wydawał mi się 10 razy dłuższy niż w rzeczywistości i o wiele "straszniejszy" niż okazał się w rzeczywistości. Nauczyło mnie to, że wzrok niekoniecznie musi być najważniejszym ze zmysłów i że można bez niego zupełnie dobrze funkcjonować. Podobny wniosek nasunął mi się po obejrzeniu przedstawienia. Naprawdę dobrze i mądrze spędzony czas. Dzięki!"

"Bardzo dużo mi to pomogło w zrozumieniu osób niewidzących. Wcześniej nie znałam nikogo, kto by nie widział, ale pisałam listy z chłopakiem studiującym w Siedlcach właśnie Brajla (nie wiem jak się to pisze). Było to dobre doświadczenie - myślę, że teraz łatwiej będzie mi pomóc osobie niewidzącej, bo zrozumiałem, że wystarczą drobne informacje czy znaki ... Spotkanie było miłe i dobrze zorganizowane. Gratuluję pomysłu!"

"Na początku - po przejściu przez tor przeszkód - traktowałem to spotkanie jako zabawne urozmaicenie konferencji. Tymczasem okazało się, że miało to głębszy sens dydaktyczny. Spotkanie przybliżyło nam problemy z jakimi na co dzień borykają się ludzie niewidzący. Spotkanie uchroni nas przed często niezręczną sytuacją. Świetny pomysł!"

"Mnie się wydaje, że pomysł i realizacja były znakomite. O dziwo!, dotychczas nie zainteresowałem się alfabetem (choć ignorantem w tej dziedzinie nie byłem). Połączenie odrobiny "teorii" z praktyką w odpowiednich proporcjach pozwoliły nie nudzić się."

A teraz czas na 4 wypowiedzi, które wg mnie najbardziej odzwierciedlają to, że można trafić do ludzi i nauczyć ich tego, jak się zachowywać w stosunku do osób niepełnosprawnych. One najbardziej odzwierciedlają to, co chcieliśmy osiągnąć.

"Uświadomiłam sobie, że bez wzroku też można żyć, można żyć całkiem normalnie. Zawsze bałam się, że nie będę widzieć. Sama mam słaby wzrok i przerażała mnie jego utrata. Tym bardziej, że maluję, straciłabym główną możliwość wyrażania moich uczuć, przedstawienia siebie. Nie wiem jak to jest nie widzieć od zawsze. Choć ja miałam zasłonięte oczy przez te kilka minut, to jednak w mej wyobraźni wciąż żywe były obraz sprzed chwili. Wiedziałam, że do "tej chwili" będę mogła wrócić. A gdyby nie? Przerażenie?"

"Uważam, że pomysł był SUPER EXTRA, itd... Po prostu ŚWIETNY. Sądzę, że o wiele lepiej jest "wciągnąć" osobę, w to, co się chce przedstawić. Łatwiej jest wtedy odebrać przesłanie skierowane konkretnie do nas. Nie opierając się na pustych słowach, ale wcielając w życie! Bardzo przydały mi się (i przydadzą) rady w związku z pomocą innym. Postawa Romana bardzo mi zaimponowała. Uważam, że dobrym pomysłem było całe to spotkanie i że należy to powtarzać Wiem, że "to mogłoby się udać!"

"Wchodząc tu bardzo się bałam. Słyszałam krzyki, głosy boleści, itd. Rola niewidomego jest moim zdaniem czymś, z czym uważam, nie poradziłabym sobie. Takie są moje odczucia. To było pierwsze moje spotkanie z człowiekiem niewidomym. Było to fascynujące Poznałam świat niewidomych. Był to wspaniały wieczór i nigdy go nie zapomnę. Uważam, że do "bycia" niewidomym trzeba silnej woli, pogodzenia się z tym, wiary w wartość życia. Dziękuję Wam za to!"

"Wieczór ten był niesamowity. Podobał mi się. To co mówię jest szczere, takie jak ja jestem. Moje uczucia są trudne do opisania. Wiem już jedno - jeśli kiedykolwiek stracę słuch, bądź wzrok, nie będę uboższa niż osoba, która zarówno widzi jak i słyszy. Moje życie z pewnością stanie się trudniejsze, ale wiem, że nie zostanę sama, a znając swój upór z czasem sobie poradzę! DZIĘKUJĘ ZA DZISIEJSZY WIECZÓR! Dużo to dla mnie znaczy!"

Oby Ci młodzi ludzie w praktyce dobrze wykorzystywali przekazaną im przez Romana wiedzę i także bawili się w nauczycieli dla swoich rówieśników. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się powtórzyć taką "lekcję"

Tomasz "Jakubek" Jakubowski 

Powrót